Dziwicie się, że bohaterem mojego opowiadania jest właśnie ta osoba. Każdy z nas, na pewnym poziomie dorasta i z czasem przestaje być beztroskim dzieciakiem (jedynym wyjątkiem od reguły jest Krzysiu Ignaczak, ale to przemilczmy... ;)). To opowiadanie wypłynęło z głębi mojej duszy i przyszło od tak, po prostu. Nie musiałam się specjalnie zastanawiać ani wysilać. Po prostu usiadłam i napisałam. Do tego stopnia byłam zafascynowana swoim pomysłem, że nawet siedząc w pociągu pisałam. Co było dziwnym przeżyciem, ale to już pominę.
Przechodząc do sedna: wydaje mi się, że któregoś dnia nasz bohater dorośnie i już nikogo nie będzie dziwić, że w tej historii zachowuje się tak, a nie inaczej. Na dobrą sprawę, nie ma tutaj żadnych scen z jego udziałem, co skutecznie uniemożliwia jego identyfikację, taki był mój cel. Jedyną cechą, która bije po oczach jest fakt, że zbyt mocno przywłaszczył sobie Magdę. No cóż, każdemu może się zdarzyć, wszyscy jesteśmy ludźmi, on ludziem również jest. ;)
Parę słów ode mnie, bo coś mnie tknęło i po prostu musiałam to z siebie wylać. :)
I jeszcze jedno - gdyby ktoś trafił tutaj, a jakimś cudem nie widział jeszcze mojego nowego opowiadania, to zapraszam: