poniedziałek, 10 września 2012

Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja"

Clive Staples Lewis




I tak samo było z nami, pamiętasz? Bo ja owszem. To było tak dawno temu, a mimo wszystko nasze pierwsze spotkanie pozostanie mi w pamięci na długi czas. Wy, Niezniszczalni, przerżnęliście mecz z Polskimi Koksami. Moja siostra już wtedy Cię znała, zaciągnęła mnie na mecz, a ja nie miałam w sumie nic przeciwko, kierowała mną moja niezaprzeczalna i potajemna miłość do Michała Łaski. O Tobie mogłam powiedzieć tylko jakiej jesteś narodowości i na jakiej pozycji grasz. Ewentualnie jeszcze numer na koszulce. A gdybym chciała wiedzieć więcej – jest wikipedia, prawda? Nie chciałam, wystarczało mi, że Matylda była Tobą zachwycona i co chwilę zarzucała mnie losowymi faktami z Twojego życia. Szczerze mówiąc już wtedy miałam Cię dość, zanim w ogóle Cię poznałam. 
Po czterech zaciętych setach przyszła kolej na tie-breaka. Od samego początku totalna porażka, to nie powinno było się w ogóle wydarzyć. Powinniście się poddać wcześniej, skoro Wasza „walka” miała wyglądać tak jak teraz. Ta cała szopka zakończyła się wynikiem 15:11, a ja byłam w szoku, że w ogóle udało Wam się wyjść z dziesięciu punktów. Brawo, chłopcy! W końcu, rad nie rad zszedłeś z boiska i udałeś się w naszą stronę. Uśmiechnąłeś się tak słodko, kiedy wymawiałeś swoje imię i podałeś mi rękę. Onieśmielona odpowiedziałam, że nazywam się Magda, chociaż każdy mówi „Madżi” i stwierdziłam, że miło mi Cię poznać. „Mnie również, Madżi.” Zmiękły mi kolana, poważnie. Miałeś mnie od samego początku, poczułam to kiedy tylko spojrzałeś mi w oczy, a Twój uśmiech wytyczył sobie drogę do mojego serca. Staliśmy potem razem, Matylda emocjonowała się przebiegiem meczu i wydawało mi się, że nawet ona cieszy się z wygranej Jastrzębskiego. Ja, mimo ogromnej sympatii do tego zespołu, nie potrafiłam się cieszyć, w końcu pochodzenie zobowiązuje. SKRA była w moim sercu od zawsze.
„Łasko jest taki seksowny, kiedy się denerwuje” powiedziałeś wtedy, a ja ochoczo potaknęłam. No dobra, przyznaję, to nie było to zdanie. Powiedziałeś, że uważasz ten mecz za totalnie beznadziejny. W tej kwestii się zgadzaliśmy, a co za tym idzie byliśmy w mniejszości, bo jastrzębska hala wypełniona była po brzegi miejscowymi kibicami. Głośnymi i energicznymi kibicami. Oni wszyscy byli straaaasznie zadowoleni.
Potem poszliśmy na pizzę, pamiętasz? Prawie nie zwracaliście na mnie uwagi, gołąbeczki zasrane. Pozostało mi tylko konsumować w ciszy, przy akompaniamencie Waszego gruchania i stukania moich palców o klawiaturę, kiedy pisałam Wiktorii smsy, żeby poskarżyć się na okrutny los, który pchnął mnie właśnie w to miejsce. 
Nie zwracałeś na mnie uwagi. Czy mogłam mieć nadzieję? Chyba nie. Moja natura kazała mi jednak działać na przekór i od tej pory nadzieja towarzyszyła mi każdego dnia.

1 komentarz:

  1. pomyliłaś kierunki studiów. powinnaś iść na psychologie!

    OdpowiedzUsuń