Jane Austen
Oj nie, Kotku. Nie potrafię się
zgodzić z tymi słowami w stu procentach, choć faktycznie na naszym ziemskim
padole mało jest mężczyzn, którzy mają jakąkolwiek wartość. Na szczęście Ty zaliczasz
się do grona tych wartościowych. Zawsze Cię podziwiałam za siłę, nie tylko tą
fizyczną, bo w tej dziedzinie nic Ci nie brakuje, ale także tą psychiczną.
Potrafisz sobie poradzić z każdą sytuacją, kiedy trzeba jesteś poważny aż do
bólu, a w przypadkach wymagających poczucia humoru, rozśmieszasz towarzystwo
swoim zachowaniem.
Teraz, kiedy przychodzę do Ciebie
ze łzami w oczach, mówiąc od progu, że to wszystko jest popierdolone, każesz mi
się uspokoić i z zimną głową podchodzisz do mojego zachowania. Pytasz, co się
stało, a ja Ci opowiadam nieprzerwanym potokiem słów. Że nie chciałam tego, ale
czuję do Ciebie coś więcej, niż przyjaźń. Że każdy dzień ze świadomością, że
nie możesz być mój rozwala mój organizm, że nie potrafię już tak dłużej. Że
pożądam Cię jak jasna cholera i choć staram się nad tym zapanować, to jednak mi
nie wychodzi. Że moja siostra to cholerna szczęściara.
Kiedy słyszysz o mojej siostrze, przerywasz mój histeryczny wywód.
Ciągniesz za rękę do salonu, sadzasz na kanapie i patrzysz głęboko w moje oczy.
Twoje spojrzenie nakazuje mi zasiać ziarenko nadziei w moim umyśle. Zwracasz
się do mnie „Madżi”, a moje serce wywraca fikołka. Uwielbiam, kiedy tak do mnie
mówisz i wiem, że Ty też wiesz. Nie zważasz na to, że z Twoich ust brzmi to
nieco egzotycznie. Za to również Cię kocham, za nieprzywiązywanie wagi do
szczegółów. Liczy się intencja i główny cel Twojego działania, nie patrzysz na
to, co po drodze.
głębia tego rozdziału oddziałuje na mnie siłą pięciu cupków!
OdpowiedzUsuń