poniedziałek, 10 września 2012

Kilka słów wyjaśnienia


 Dziwicie się, że bohaterem mojego opowiadania jest właśnie ta osoba. Każdy z nas, na pewnym poziomie dorasta i z czasem przestaje być beztroskim dzieciakiem (jedynym wyjątkiem od reguły jest Krzysiu Ignaczak, ale to przemilczmy... ;)). To opowiadanie wypłynęło z głębi mojej duszy i przyszło od tak, po prostu. Nie musiałam się specjalnie zastanawiać ani wysilać. Po prostu usiadłam i napisałam. Do tego stopnia byłam zafascynowana swoim pomysłem, że nawet siedząc w pociągu pisałam. Co było dziwnym przeżyciem, ale to już pominę. 
Przechodząc do sedna: wydaje mi się, że któregoś dnia nasz bohater dorośnie i już nikogo nie będzie dziwić, że w tej historii zachowuje się tak, a nie inaczej. Na dobrą sprawę, nie ma tutaj żadnych scen z jego udziałem, co skutecznie uniemożliwia jego identyfikację, taki był mój cel. Jedyną cechą, która bije po oczach jest fakt, że zbyt mocno przywłaszczył sobie Magdę. No cóż, każdemu może się zdarzyć, wszyscy jesteśmy ludźmi, on ludziem również jest. ;) 
Parę słów ode mnie, bo coś mnie tknęło i po prostu musiałam to z siebie wylać. :) 

I jeszcze jedno - gdyby ktoś trafił tutaj, a jakimś cudem nie widział jeszcze mojego nowego opowiadania, to zapraszam: 

2 komentarze:

  1. Jak widzisz, przeczytałam kolejne opowiadanie. I znowu nie mogę wyjść z podziwu nad stylem twoich opowiadań i w ogóle pisania. Są takie inne niż zazwyczaj się spotyka.
    Zaskoczyłaś mnie. Znowu. Byłam pewna, że to Aleks jest głównym bohaterem, a nie Cupko. Co do samej historii... Na samym początku myślałam, że to się całkiem inaczej potoczy. Że Magda będzie opisywać jak kocha Cupko coraz bardziej i w końcu będą razem. A ty zaskoczyłaś i zeszli się bardzo szybko. Potem zaskoczyłaś jeszcze raz, gdy Magda z nim zerwała. Jest mi jej szkoda, bo ona naprawdę straciła prawie wszystko (oprócz Wiktorii) żeby zdobyć Cupko... a w ostateczności straciła nawet jego. I rzeczywiście, wina Kostka tutaj jest ogromna. Przecież jak się kogoś kocha to trzeba mieć zaufanie do tej osoby. A Cupko chyba go nie miał.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. usiadłam i napisałam, no wiesz co, dlaczego zrobiłaś to tak genialnie bez żadnego zastanowienia? też jestem w szoku, że to Konstantin, no ale dobrze. nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak piszesz i tak strasznie mi się te wszystkie historie podobają. i jestem zaszczycona, że czytasz moje, nawet te stare, niesiatkarskie :)

    OdpowiedzUsuń